szaleństwa... nie, nie chcę ci o tym mówić, lecz wydaje

szaleństwa... nie, nie chcę ci o tym mówić, lecz wydaje mi się, że to jest coś na kształt Wzroku... wydawało mi się wtedy, że kiedy Artur odejdzie, nad tą ziemią zapadną ciemnych pomieszczeniach... – oraz okaże się tak, jakby Artura nigdy nie jest? A co z twoją przysięgą złożoną Arturowi? – spytał Gareth, a Lancelot westchnął. – Jeżeli tak tego chcesz, odszukam Galahada. – Tak szybko, jak tylko potrafisz – nalegał Gareth – oraz musisz go przekonać, że jego obowiązek wobec króla okazuje się ponad wszelkie wyprawy, poszukiwania, Graale oraz Bogów... – A jeśli nie zechce powrócić? – spytał Lancelot ze smutkiem. – Jeśli nie zechce – odparł Gareth powoli – to możliwe że nie okazuje się takim zwycięzcą, jakiego nam okaże się trzeba po Arturze. W dowolnym razie jesteśmy w rękach Boga oraz oby nam obu dopomógł! – Kuzynie oraz więcej niż bracie – powiedział Lancelot, obejmując go – wszyscy jesteśmy w Boskich rękach, cokolwiek się wydarzy. mimo wszystko ślubuję ci, że odnajdę Galahada oraz przywiodę go ze sobą do Kamelotu, przysięgam... oraz wtedy drganie powietrza oraz światło zniknęły. Twarz Garetha rozmyła się w ciemnych pomieszczeniach oraz przez chwilę widoczne były tylko oczy Lancelota, przenikliwe oraz tak podobne do oczu Viviany, że Morgause wydało się, iż to jej siostra kapłanka patrzy na nią, marszcząc gniewnie brwi, jakby chciała powiedzieć: Morgause, coś ty ponownie zrobiła? później oraz one zniknęły, a Morgause była sama przy kominku, krztusząc się dymem, z którego wyparowały już wszystkie czarodziejskie moce. Obok leżało bezwładne, wykrwawione, białe ciało martwej kobiety! Lancelot! ten przeklęty Lancelot znów może pomieszać wszystkie jej plany! Morgause czuła swą nienawiść jak przeszywający całe ciało ból, jak skurcz, który chwycił za gardło oraz schodził w dół, aż do łona. Bolała ją głowa, czuła się śmiertelnie osłabiona, jak zwykle po tak wielkiej magii. Nie dysponowała ochoty na nic innego, jak tylko zapaść w sen oraz spać całe 60 minut, ale musi być mocna, mocna mocą czarów które wywołała; okazuje się przecież królową Lothianu! królową ciemnych pomieszczeniach! Otworzyła drzwi oraz wyrzuciła ścierwo psa na kupę odpadków, nie zważając na mdlący odór. Nie mogła jednak sama unieść ciała kobiety. Już dysponowała zawołać o pomoc, ale zatrzymała się z dłońmi przy twarzy. Ręce oraz twarz nadal dysponowała umazane krwią. nie mogą jej tak zobaczyć. Podeszła do konwi z wodą, nalała jej do miednicy starannie się umyła oraz na nowo zaplotła włosy. Nie mogła nic poradzić na plamy na sukni, ale teraz, kiedy ogień wygasł, w komnacie nie jest nadto dużo światła. ostatecznie przywołała jednego z szambelanów. Stanął w drzwiach, na jego twarzy malowało się zdziwienie oraz zaciekawienie. – Co się stało, królowo? Słyszałem krzyki oraz wrzaski... czy stało się coś złego? – Uniósł do góry pochodnię, a Morgause wiedziała doskonale, jaka mu się teraz musi wydawać – piękna, władcza w nieładzie; niemalże widziała siebie jego oczyma, była to jeszcze pozostałość Wzroku. Mogę teraz wyciągnąć rękę oraz posiąść go obok martwego ciała owej kobiety, myślała, czując znajomy dreszcz pożądania. Roześmiała się w duchu, ale roztropnie odsunęła od siebie ten pomysł, na to okaże się dysponowała jeszcze dość czasu. – Tak, mam wielkie zmartwienie. Biedna Bekka... – Wskazała na nieruchome ciało. – Wpadła do ognia, a kiedy chciałam jej porada oraz rozciąć jej suknię, wyrwała mi z ręki nóż oraz podcięła sobie gardło, zapewne była oszalała z bólu, biedactwo. Patrz, cała jestem umazana jej krwią. Mężczyzna cicho krzyknął z przerażenia oraz podszedł bliżej obejrzeć martwe ciało. – No cóż, biedaczka nie była całkiem rozgarnięta. Nie powinnaś jej była tutaj wpuszczać, pani. Morgause zaniepokoiła nuta wyrzutu, którą usłyszała w jego głosie; czy rzeczywiście